Kolarstwo - Turystyka - Rekreacja
© 1974 -2016 Klub Turystyki Kolarskiej "KTUKOL” - Głuchołazy
strony relacje 2016
3123 kilometry w 16 dni
No i w końcu przyszła pora na kolejny dłuższy wypad rowerowy. W porównaniu do wcześniejszych tak długich wypadów
nastąpiło kilka zmian. Ta najbardziej istotna to taka iż po raz pierwszy na 2 tygodniowy wypad jadę w towarzystwie.
Cel ? Hmmmmm...., cel był zupełnie inny w pierwotnych planach. Jednak wszystko pozmieniało się w ostatniej chwili. Innym
zamierzeniem było wyśrubowanie osobistych osiągnięć podczas jednego wyjazdu tj. najdłuższy pokonany dystans czy
chociażby najwyższa osiągnięta wysokość na rowerze. Niestety tego drugiego nie udało mi się zrealizować choć bardzo
niewiele zabrakło :)
Z przygotowań do wyprawy to przegląd roweru, wymiana tylnego koła na bardziej wytrzymałe no i zrezygnowałem tym
razem z plecaka. W jego miejsce znalazła się za to po raz pierwszy torba na sprzęt foto na kierownicę. Niestety to jakieś
najtańsze badziewie i kompletnie nie zdało to egzaminu. Będę musiał pomyśleć o jakiejś lepszej, markowej...
Z Grześkiem umawiamy się w centrum Opawy gdzie finalnie dogadujemy kilka spraw. Na pierwszy dzień mamy w planach
dotrzeć w okolice granicy ze Słowacją. Pogoda dopisała i udaje się nam zrealizować ten cel...
Dzień 2 - Czechy, Słowacja, Węgry - 24.07.2016
Drugiego dnia budzą nas opady deszczu. Nie pada mocno, ale motywuje to nas do szybkiego zebrania się do dalszej drogi.
Po kilku kilometrach wzdłuż rzeki jedziemy kilkadziesiąt kilometrów do granicy z Węgrami. Wieczorem zanosi się na
burze. Te na szczęście nas omijają...
Dzień 3 - Płasko i deszczowo - 25.07.2016
Tego dnia trasa jest mało wymagająca. Tereny przez które jedziemy są niemal zupełnie płaskie ot całe Węgry. O ile przez
dwa pierwsze dni pogoda dopisywała tak teraz aura zmienia się diametralnie. 2/3 dnia jest deszczowe. Były chwile gdy
zmuszeni jesteśmy przeczekać gdzieś pod dachem. Od Szombathely następuje poprawa pogody, a my kierujemy się ku
Słoweni Przekraczając granicę kontynuujemy jazdę już po bardzo pofałdowanym terenie. W sam raz by się zmęczyć
przed zakończeniem dnia ;)
Dzień 4 - Słowenia... - 26.07.2016
Następne dwa dni spędzimy przemierzając Słowenię. Pierwszego dnia jedziemy przez Maribor w kierunku Lubljany.
Stolicę Słowenii jednak świadomie omijamy. Planem było dotrzeć w okolice Alp Julijskich. Przedostanie się przez same
góry pozostawiamy sobie na kolejny dzień...
Dzień 5 - Przez Alpy Julijskie w deszczu... - 27.07.2016
Piątego dnia czeka nas większe wyzwanie na trasie. Tym wyzwaniem jest przedostanie się przez Alpy Julijskie. Do
południa pogoda świetna. Odwiedzamy chyba najbardziej znaną miejscowość turystyczną Słowenii jaką jest Bled. W
Kranjskiej Gorze zaczyna padać deszcz. Kiepska to dla nas wiadomość bo waśnie z tej miejscowości rozpoczynamy
podjazd na przełęcz Vrsic 1611 m n.p.m.Na szczycie czekamy aż przestanie padać. Od południa idzie rozpogodzenie i
czekamy na promienie słoneczne ;) Następnie długi bo kilkudziesięciokilometrowy zjazd do Tolmina gdzie kończymy dzień
piąty...
Dzień 6 - Ku Chorwacji...- 28.07.2016
Poranek dnia szóstego jest pogodny. Jednak zmienia się to po pokonaniu kilkunastu kilometrów. Zaczyna padać deszcz.
Pada z przerwami cały dzień. Przydałyby się wycieraczki w okularach ;) Moja frustracja aurą narasta :( Tuż przed
zachodem słońca wypogadza się. Niestety tylko na moment. Po zmierzchu przekraczamy granicę z Chorwacją i zaczyna
padać bardzo intensywnie. No ładnie przywitały nas Bałkany deszczem i kilkunastoma stopniami....
Dzień 7 - Przez półwysep Istria - 29.07.2016
Noc spędzona nad Adriatykiem była bardzo przyjemna. Zanosi się na bardzo ładny i ciepły dzień. W końcu ! Przemierzamy
półwysep Istria i osiągamy tego dnia najdalej na południe wysunięty punkt podczas całej tej wyprawy. Tym punktem jest
miasto Pula. Zwiedzam starożytny amfiteatr. Tego dnia may też chwilę relaksu nad samym morzem. Po kąpieli kierujemy
się na północ w kierunku Włoch....
Dzień 8 - Triest, Udine - 30.07.2016
Kolejny dzień z ładną pogodą.Podążamy wzdłuż Adriatyku. Najpierw odwiedzamy miasto portowe na Słowenii, którym jest
Triest. Podążamy na północ w nieźle prażącym słońcu. Ostatnim miastem odwiedzonym przez nas nad Adriatykiem jest
kurort Grado. Teraz kierujemy się na Udine. Jesteśmy tam po zmroku. Jest bardzo gorąco i zanosi się na burzę. Ta nas
łapie kilka kilometrów za miastem, więc kończymy na ten dzień jazdę...
Dzień 9 - I znowu te Alpy..., i znowu ten deszcz... - 31.07.2016
Dnia dziewiątego było w planach wjechać w głąb Dolomitów. Deszczowa aura zweryfikowała nasze zamiary. Co prawda
trochę przez te piękne góry jechaliśmy, ale to było tylko takie liźnięcie... Pod koniec dnia decydujemy się odbić bardziej
na południe by ominąć wysokie góry...
Dzień 10 - Trento, Bolzano - 01.08.2016
Dziesiąty dzień wyprawy to przysłowiowa pogoda w kratkę. Raz słońce, a raz deszcz. Trasa, którą pokonujemy jest raz
górzysta, a innym razem kompletnie płaska. Przez górki docieramy do Trento. Wzdłuż Adygi kilkadziesiąt kilometrów
jedziemy w okolice Bolzano...
Dzień 11 - Przez Timmelsjoch..., czyli kolejna przełęcz alpejska do kolekcji ;) - 02.08.2016
Dziś przyjdzie się nam zmierzyć z największym wyzwaniem podczas tego wypadu albo jak kto woli z najwyższym ;) Na
naszej drodze staje przełęcz Timmelsjoch o wysokości trochę większej aniżeli nasze Rysy. Tego dnia pogoda nie utrudnia
nam jazdy i całkiem sprawnie przebijamy się na drugą
stronę do Austrii...
Dzień 12 - Przez Tyrol..., czyli powtórka z rozrywki - 03.08.2016
Przez najbliższe kilka dni będziemy się poruszać wyłącznie wzdłuż cieków wodnych i to nie byle jakich. Przez Tyrol
przemieszczamy się po genialnych ściekach rowerowych wzdłuż Innu. Odwiedzamy kilka ciekawych miejscowości, a na
koniec dnia przekraczamy granicę z Niemcami...
Dzień 13 - Ciągle wzdłuż Innu - 04.08.2016
Ciągle jedziemy po niemieckiej stronie wzdłuż Innu. Wiele mamy na swojej drodze uciążliwych podjazdów. Nie są one
może długie, ale bardzo wyczerpujące. Zdecydowana większość dzisiejszej trasy wiedzie po wyznakowanych trasach
rowerowych. Na wieczór docieramy do Passawy gdzie Inn wpada do Dunaju. Od teraz będziemy się poruszać po jednej z
najbardziej znanych tras rowerowych w Europie. Na koniec tego dnia widzimy, że szykuje się drastyczna zmiana w
pogodzie...
Dzień 14 - Ten cholerny deszcz... - 05.08.2016
No i wykrakaliśmy. Już z samego rana budzi mnie padający deszcz i tak będzie dzisiaj padać przez cały dzień. Nie ma już
co kalkulować z czasem, więc jedziemy w deszczu. Czasami jednak opady są nie do zniesienia i jesteśmy zmuszeni się
gdzieś schować. Ogólnie był to najgorszy dzień podczas całego wypadu pod względem aury.
Dzień 15 - Krems, Horn, Retz i Czechy... - 06.08.2016
Dzisiejsza trasa to tereny znane mi z poprzednich wypadów. Jednak tym razem jadę po drugiej stronie Dunaju i w
przeciwnym kierunku. Plan na dziś to dotrzeć na terytorium Czech w okolice Brna tak by na ostatni dzień pozostało nie
więcej jak 200 km do domu. Pogoda tego dnia dopisała i i udaje się zrealizować plan. Na noc zatrzymujemy się w okolicy
Slavkova u Brna.
Dzień 16 - To już jest koniec... - 07.08.2016
Czyli jest to dzień, w którym trzeba dotrzeć już do domów bo obowiązki wzywają i trzeba iść do pracy następnego dnia ;)
Dzisiejsza trasa już dawno jest mi znana, ale to dawno powoduje iż decydujemy się właśnie na nią. I taj jedziemy po
najbardziej płaskich terenach z możliwych przez Vyskov, Prostejov, a na koniec zahaczamy o Ołomuniec. Na koniec dnia
przychodzi się nam zmierzyć z Jesionikami, które pokonujemy nadzwyczaj sprawnie :)
Podsumowując wypad naprawdę udany mino kilku zgrzytów i czasami nieźle dającej się we znaki pogodzie.
Udało mi się uzyskać osobisty rekord pod względem pokonanego dystansu podczas jednego wypadu i wyniósł on 3123 km :)
Bardziej obszerna relacja z podziałem na poszczególne dni na moim blogu pod adresem:
http://roweromaniakk.blogspot.com/search/label/Eurotrip%202016
Rowerowy Eurotrip 2016r.
Kliknij w zdjęcie